
Jak to z Marysią było?;-) |
Wpisany przez Agnieszka Kublik |
poniedziałek, 10 sierpnia 2009 15:02 |
Historia smutna bo pies mieszkał w domu gdzie były inne psy ale nie był tak kochany. Mary bo tak się nazywała nie miała nawet swojej obroży a smycz była krótka i służyła za obroże i smycz jednocześnie. Staranie o znalezieniu domu dla Mary rozpoczęła Agnieszka nasz spec od wynajdywania domów dla naszych podopiecznych. Kiedy pojechała odebrać Mery (Marysie) właścicielka nawet się nie pożegnała z psem. Dom został znaleziony u ludzi którzy maja już naszego jednego adoptowanego niufa . Pani Lidka mieszka w Konstancinie pod Warszawą . Adopcja była obarczona jakim fatum na psujące się auta ... Agnieszka ledwo dojechała do Częstochowy gdzie już czekał transport w postaci auta "Dłubałów" ale 70 kilometrów dalej i to auto odmówiło posłuszeństwa. Trzeba było wracać do Częstochowy na Lawecie po auto Agnieszki . Asia Dłubała jechała w Aucie na leżąco na lawecie bo nie wolno przewozić ludzi , ale Pan był na tyle uprzejmy ze na wieść o naszym dobrym czynie zgodził się kiedy tylko Asia nie wychyli nosa z auta ..;-)
Spotkaliśmy się po drodze jakieś 160 km od Warszawy gdzie Marysia przywitała nas radością i chyba wdzięcznością zabraliśmy ja z tego domu . Dzielnie zniosła kolejna podróż nieznanym samochodem . Tak wiec z przygodami ale szczęśliwie zakończonymi bez start w ludziach ale strata w samochodach (złośliwość rzeczy martwych) zakończył się sukcesem nasz kolejna Adopcja ..... Podziękowanie dla Agnieszki Wróblewskiej ,Joanny i Arka Dłubałów i Pani Lidki która zapewniła dom Marysi .... Irenka Kamińska z racji ze mieszka blisko postara się odwiedzić Marysie - może dowiemy się ja znosi nowe otoczenie ?
pozdrawiam Kublikowa |
Poprawiony: niedziela, 03 października 2010 11:48 |